Które marki zaliczyły „eko-kryzys” w mediach w 2019 r.? Wybór subiektywny.
2019 rok nie różnił się bardzo od poprzednich lat w kwestii sytuacji kryzysowych, które przytrafiały się różnym firmom, markom, instytucjom czy znanym osobom. Zestawienia i komentarze ekspertów można znaleźć w kilku mediach, jak np. tutaj.
Ja chciałam przypomnieć te kryzysy marek, które odnosiły się do ekologii i środowiska. Było ich w ub. roku kilka i warto je myślę przypomnieć „ku przestrodze”.
Coca-Cola i akcja z plastikowymi butelkami
W kwietniu ub. r. media społecznościowe i serwisy internetowe obiegły komentarze nt. kampanii edukacyjnej Coca-Coli. Marka wysłała do dziennikarzy i influencerów puste butelki po napoju, specjalnie obrandowane (#wciążzmieniamy) z prośbą, by wrzucić je do odpowiednich pojemników, czyli tych na odpady plastikowe. Miało to przypominać o właściwej segregacji, dzięki czemu butelki PET można poddać recyklingowi. Akcja nie spotkała się jednak z aprobatą. Wręcz przeciwnie, wywołała negatywne komentarze i oburzenie, że w dobie zalewu całej planety plastikiem, tak silna i rozpoznawalna marka dokłada się jeszcze do tego zanieczyszczenia wysyłając puste butelki po napoju.
Toyota i jej reklamy pływające po mazurskich jeziorach
Co roku latem inicjowane są różne akcje mające zwrócić uwagę odpoczywających nad wodą na kwestie bezpieczeństwa. Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe „Bezpieczne Mazury” i marka Toyota również taką akcję przygotowały. Cel ważny, kampania bardzo potrzebna, bo co roku wypadków nad wodą jest sporo, tylko wykonanie wzbudziło kontrowersje wśród internautów oraz mazurskich turystów i mieszkańców. Na jeziorach zaczęły pływać całkiem spore platformy z informacją o numerze telefonu, pod który należy zadzwonić w razie niebezpieczeństwa podczas letniego wypoczynku na wodzie, ale drugą ich część zajmowała spora reklama samochodu Toyoty. Firmie zarzucono wykorzystywanie na reklamę wspólnej przestrzeni publicznej, a także podczepienie się pod szczytną działalność Mazurskiego OPR. Po fali krytyki platformy dość szybko z jezior zniknęły.
McDonald’s w Łazienkach Królewskich w Warszawie
Podobna wpadka jak Toyocie przydarzyła się marce McDonald’s. Przy Pałacu Na Wodzie w Łazienkach Królewskich pojawiła się instalacja ze słynnym „M”, dużo za wcześnie przed planowanym na wieczór pokazem mody Gosi Baczyńskiej. Duże logo firmy pływało majestatyczne po wodzie wzbudzając konsternację spacerowiczów, do tego stopnia, że zaprotestował sam Prezydent m. st. Warszawy: „Łazienki Królewskie to wyjątkowe miejsce na mapie Warszawy. Brutalną ingerencję wizualną prywatnej firmy w widok zespołu pałacowo-parkowego uważam za skandal.” – cytuję za portalem Wirtualnemedia.pl. Pokaz się odbył, firma przeprosiła i obiecała, że dołoży wszelkich starań, aby podobna sytuacja się w przyszłości nie wydarzyła.
Palmolive z martwym chrobotkiem
Marka Palmolive zebrała w mediach gromy za reklamę na wiatach autobusowych i tramwajowych w Warszawie. Wybrane wiaty pokryto rzekomo mchem, opatrzono logiem Palmolive i hasłem „Odrobina natury, aby poczuć się w pełni sobą”. Pod napisem widniał drugi, objaśniający: „Kompozycja z roślin oczyszczających powietrze”. Tylko niestety nie była to prawda. Dość szybko znający się na rzeczy internauci zdemaskowali owe rośliny: to skandynawski chrobotek, który przed umieszczeniem na wiatach został zaimpregnowany i pofarbowany. „Nic nie oczyszcza, bo dawno umarł” – skomentował na Twitterze Janek Baran, członek Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Firmie zarzucono oczywiście Greenwashing – nie idźmy tą drogą.